środa, 29 maja 2013

Ideał sięgnął bruku

Łukasz skarży się:
- A wiesz co zrobiła w przedszkolu moja koleżanka? Wzięła mój rysunek i spuściła w kibelku. Prawda, że okropnie się zachowała?! Jak łobuz!.... Jak pirat!..... Jak bandyta!.....
- Nie przejmuj się. Rysunek możesz zawsze powtórzyć. Narysujesz raz jeszcze....
- Nie narysuję już nigdy!!!! Bo ja mam bardzo krótką pamięć!!!!

piątek, 17 maja 2013

Okropna szczepionka

Łukaszynka jako wielki fan serii "Było sobie życie" wie wszystko o potrzebie szczepień ochronnych, paskudnych wirusach i bohaterskich przeciwciałach, wojnie naszego organizmu z najeźdźcami, która nigdy się nie kończy... Przynajmniej w teorii.
W praktyce Łukasz bardzo nie lubi igieł.
Wczoraj przy okazji kolejnego w jego życiu szczepienia nastąpił mały przełom. Zamiast drzeć się, wierzgać, kopać i uciekać z gabinetu jak zwykle, zwraca się do pani doktor i pielęgniarki z taką oto prośbą:
- Poproszę zastrzyk szybki i mały....
(Histerię tradycyjnie też urządził, ale dopiero w trakcie, nie zaś na sam widok białego fartucha)

Prawa autorskie do wszelkich postaci z serii posiada Albert Barille i wydawnictwo Hypocampus. Zdjęcie wirusa Zrzędy pożyczyliśmy od wspaniałych naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy pomagają niewidomym dzieciom cieszyć się naszymi ulubionymi bajkami. (Więcej o projekcie: http://avt.ils.uw.edu.pl/ad-edu/ ) Dziękujemy za pożyczkę i za wspaniałą pracę dla niewidomych dzieci....

poniedziałek, 13 maja 2013

Teoria Łukaszynki powstania bursztynu

Źródło: http://i.wp.pl/a/f/jpeg/21085/bursztyn_hiszpania_epa550.jpeg
Zastanawialiście się pewnie nie raz skąd się wzięły bursztyny? Łukaszynka ma własną teorię:
- Pewnego razu, lata, lata temu do nosa dinozaura wleciała mucha. Zaczęła łaskotać go swoimi skrzydełkami od środka, aż dinozaur kichnął. Gil wyleciał w piasek, gdzie przeleżał milion lat, aż w końcu gil i mucha zamieniły się w skamielinę.....

PS: Legendę o pałacu królowej Bałtyku - Juraty też znamy i lubimy, często czytamy przed snem. Ale to, w przeciwieństwie do naukowej teorii Łukaszynki, tylko legenda....

Ekspedycja przyrodnicza Łukaszynki




Wiosna to okropna pora roku.....
Rodzice chcą żebym biegał za piłką, jeździł na rowerze, chodził na spacery, grał w squap'a lub w babingtona... Nic tylko na dwór i na dwór!!! Po przemysku "na pole" (dziadki mają nawet takie złośliwe powiedzonko jakoby oni w Galicji byli arystokracją, a my cała reszta - kmiotki. Tato twierdzi, że to bzdury.)
Jak zwał, tak zwał. Ale im wszystkim chodzi o jedno - żebym zostawił na moment komputer i telewizję kablową z bajkami i poruszał troszeczkę nóżkami i rączkami jak dzieci całe wieki temu. Mama przy tym mówi, że ją ciężko było ściągnąć z trzepaka, mimo że nie była mistrzem sportu, a tato bierze mnie pod włos, że cały tydzień czekał na to, by w sobotę i w niedzielę móc wyjść ze mną z piłką na boisko. Czyżby zapomniał, że i na komputerze da się zagrać w piłkę? I to nawet z samym Messim i innymi mistrzami footballu...
Wczoraj jednak tato wymyślił wreszcie coś ciekawego, co można robić na dworze - najprawdziwszą EKSPEDYCJĘ PRZYRODNICZO-BADAWCZĄ wokół naszego osiedla. Zabraliśmy aparat fotograficzny (niestety tylko taki w telefonie), kartki na zapiski i wyruszyliśmy dokumentować najcenniejsze przyrodnicze okazy w naszym najbliższym otoczeniu:
Stokrotki - wokół naszego bloku rośnie ich bardzo dużo. Są takie piękne, a najważniejsze jest to, że dziewczyny bardzo lubią kwiatki....
Mniszek pospolity, często u nas nazywany mleczem, a w różnych innych częściach Polski to różnie: mleczaj, brodawnik, wole oczy (Pomorze - czyli na Helu pewnie też?) czy pępawa (okolice Sandomierza - słodka nazwa). Gatunek pospolity, ale nie myślcie sobie o nim źle. Ma też dumną nazwę łacińską - Tarxacum Officiale, rośnie w Europie i Azji niemal wszędzie, od nizin po niższe partie gór. Prawdziwy z niego zdobywca! A jak przekwitnie - zmieni się w cudowny dmuchawiec.

A tu znów zrobiłem zdjęcie telefonem taty stokrotkom i chyba świerkowi kłującemu. Jako, że kłuje lepiej trzymać go za siatką. Nie wiadomo skąd on się tu wziął. W naturze występuje w Górach Skalistych w Stanach Zjednoczonych. Prezent od pana Lincolna?


O ile roślinkom zrobić zdjęcie nawet telefonem to łatwizna, z ptakami sprawa ma się o wiele gorzej. Ten kos chyba nie chciał mieć robionych zdjęć, a jego koledzy - inne kosy, a także słowiki których ostatnio u nas na osiedlu jest zatrzęsienie. Czyli bardzo dużo. Z tatą robiliśmy podchody, ale ptaki za każdym razem uciekały...


Nasza ekspedycja przyrodnicza w pewnym momencie przerodziła się w archeologiczną. W pięknych okolicznościach przyrody znalazłem bowiem ślady bytowania jakiejś zaawansowanej cywilizacji i postanowiłem koniecznie obfotografować znalezisko.
Czy to pozostałość Fenicjan, którzy wymyślili szkło, czy Rzymian których wszędzie było pełno?
I skąd Rzymianie wpadli na pomysł pomieszać "winko" ze Sprite'm? ("Winkiem nazywam wszelkie alkohole z wyjątkiem rumu. Ale rum jak wszyscy wiemy sprzedawany jest w beczkach)
Tato jako doświadczony marchand wycenił moje znalezisko na jakieś 30 groszy. To nie za wiele, więc zostawiliśmy je dla przyszłych odkrywców....

wtorek, 7 maja 2013

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?

Zdjęcie "balunia" identycznego z moim zaginionym pobraliśmy ze strony tapety.joe.pl . Jeśli Wam również podoba się to zdjęcie, możecie jak ja pobrać je na swój komputer.

Dzisiejszy wpis adresuję do kosmonautów na stacji orbitalnej wokół Ziemi: nie widzieliście przypadkiem mojego żółtego balunia? Jest żółty i okrągły, średniego wzrostu, znaki szczególne - miał wydrukowane logo Programu Regionalnego Unii Europejskiej z gwiazdkami i niebieskim okienkiem.
Jest taki śliczny i żółciutki!!! 
Uciekł mi w Przemyślu jak wracaliśmy z "wesołego festynu" z dmuchanymi zamkami do skakania, prawdziwymi końmi, straganami z łakociami i książeczkami na temat roślin i zwierząt. Mama myślała, że tato pilnuje balunia, tato że mama, a ten wypełniony helem łobuz uciekł mi aż do Kosmosu.
(Hel to taki gaz lżejszy od powietrza, a także Półwysep i miasteczko nad morzem, gdzie będę mieszkał i chronił foki jak będę dorosły)
Długo patrzyłem jak mój balunio leci w kierunku innych planet. Martwię się czy nie wpadnie przypadkiem do Czarnej Dziury?
Poza tym jest mi przykro, bo zbieram różne rzeczy - między innymi balunie.
Następnego dnia wróciliśmy raz jeszcze na festyn, tym razem wzięliśmy do mojej kolekcji innego balunia. Żółtych z helem już nie było.
Mój nowy balunio jest równie fajny. Jest niebieski - w moim ulubionym kolorze, wypełniony zwykłym powietrzem, więc jest grzeczniejszy i tak nie ucieka. Ma żółty nadruk: "OHP Przemyśl". Nikt w Lublinie chyba takiego nie ma.
Ale gdybyście tam w NASA planowali misję na Marsa i wypatrzyli gdzieś w przestrzeni kosmicznej mojego żółtego balunia, będę wam bardzo wdzięczny za odnalezienie zguby.

poniedziałek, 6 maja 2013

Smak słodki - definicja

Prawa autorskie: www.polskieradio.pl
Podczas zabawy w "Dinopociąg" Łukaszynka jako człowiek, który przejechał tunel czasu do ery mezozoicznej tłumaczy Panu Konduktorowi czym są słodycze i smak słodki:
- Smak słodki to taki mało liściasty i mało rybowy.... Po prostu słodki!

Żołnierski pochówek

Majówka w Przemyślu dla naszej Łukaszynki stała się okazją do wielu odkryć: pasjonujących rozmów o historii, geografii, przyrodzie, nowoczesnych technologiach....
Podczas spaceru po historycznej nekropoli Łukasz pyta się:
- A kto tu mieszka?
- Nikt tutaj nie mieszka - odpowiada tata - Tutaj pochowani są żołnierze....
Łukasz rozgląda się, czegoś szuka, w końcu pyta zniecierpliwiony:
- Gdzie oni się pochowali?! Nie widzę ich!!!