poniedziałek, 13 maja 2013

Ekspedycja przyrodnicza Łukaszynki




Wiosna to okropna pora roku.....
Rodzice chcą żebym biegał za piłką, jeździł na rowerze, chodził na spacery, grał w squap'a lub w babingtona... Nic tylko na dwór i na dwór!!! Po przemysku "na pole" (dziadki mają nawet takie złośliwe powiedzonko jakoby oni w Galicji byli arystokracją, a my cała reszta - kmiotki. Tato twierdzi, że to bzdury.)
Jak zwał, tak zwał. Ale im wszystkim chodzi o jedno - żebym zostawił na moment komputer i telewizję kablową z bajkami i poruszał troszeczkę nóżkami i rączkami jak dzieci całe wieki temu. Mama przy tym mówi, że ją ciężko było ściągnąć z trzepaka, mimo że nie była mistrzem sportu, a tato bierze mnie pod włos, że cały tydzień czekał na to, by w sobotę i w niedzielę móc wyjść ze mną z piłką na boisko. Czyżby zapomniał, że i na komputerze da się zagrać w piłkę? I to nawet z samym Messim i innymi mistrzami footballu...
Wczoraj jednak tato wymyślił wreszcie coś ciekawego, co można robić na dworze - najprawdziwszą EKSPEDYCJĘ PRZYRODNICZO-BADAWCZĄ wokół naszego osiedla. Zabraliśmy aparat fotograficzny (niestety tylko taki w telefonie), kartki na zapiski i wyruszyliśmy dokumentować najcenniejsze przyrodnicze okazy w naszym najbliższym otoczeniu:
Stokrotki - wokół naszego bloku rośnie ich bardzo dużo. Są takie piękne, a najważniejsze jest to, że dziewczyny bardzo lubią kwiatki....
Mniszek pospolity, często u nas nazywany mleczem, a w różnych innych częściach Polski to różnie: mleczaj, brodawnik, wole oczy (Pomorze - czyli na Helu pewnie też?) czy pępawa (okolice Sandomierza - słodka nazwa). Gatunek pospolity, ale nie myślcie sobie o nim źle. Ma też dumną nazwę łacińską - Tarxacum Officiale, rośnie w Europie i Azji niemal wszędzie, od nizin po niższe partie gór. Prawdziwy z niego zdobywca! A jak przekwitnie - zmieni się w cudowny dmuchawiec.

A tu znów zrobiłem zdjęcie telefonem taty stokrotkom i chyba świerkowi kłującemu. Jako, że kłuje lepiej trzymać go za siatką. Nie wiadomo skąd on się tu wziął. W naturze występuje w Górach Skalistych w Stanach Zjednoczonych. Prezent od pana Lincolna?


O ile roślinkom zrobić zdjęcie nawet telefonem to łatwizna, z ptakami sprawa ma się o wiele gorzej. Ten kos chyba nie chciał mieć robionych zdjęć, a jego koledzy - inne kosy, a także słowiki których ostatnio u nas na osiedlu jest zatrzęsienie. Czyli bardzo dużo. Z tatą robiliśmy podchody, ale ptaki za każdym razem uciekały...


Nasza ekspedycja przyrodnicza w pewnym momencie przerodziła się w archeologiczną. W pięknych okolicznościach przyrody znalazłem bowiem ślady bytowania jakiejś zaawansowanej cywilizacji i postanowiłem koniecznie obfotografować znalezisko.
Czy to pozostałość Fenicjan, którzy wymyślili szkło, czy Rzymian których wszędzie było pełno?
I skąd Rzymianie wpadli na pomysł pomieszać "winko" ze Sprite'm? ("Winkiem nazywam wszelkie alkohole z wyjątkiem rumu. Ale rum jak wszyscy wiemy sprzedawany jest w beczkach)
Tato jako doświadczony marchand wycenił moje znalezisko na jakieś 30 groszy. To nie za wiele, więc zostawiliśmy je dla przyszłych odkrywców....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz