poniedziałek, 25 lutego 2013

Wspomnienie

Dzisiaj mój wpis nie będzie tak radosny jak zazwyczaj. Przedwczoraj umarła moja babcia. Właściwie prababcia, bo moje dwie babcie odeszły już wcześniej.
Choć wiem z religii, że babcia jest już w lepszym miejscu, to jest mi bardzo przykro. Jak będę w Przemyślu przy fontannie, nie wstąpię już więcej do niej odpocząć, nie pomogę już jej nigdy więcej napalić w piecu.
U babci było fajnie. Zawsze na stole były kwiatki i słodycze, babcia pozwalała grać w mieszkaniu w piłkę i w "pingla" - znaczy odbijać piłeczkę od pingponga od ścian i mebli, klekotać kołatkami kibica...
Rodzice mówią, że u babci zawsze fantastycznie mi się spało. 
Choć wiem, że babcia była dobrym człowiekiem i poszła do Nieba, to proszę Was o modlitwę za moją babcię. Babcia bardzo kochała koty i inne zwierzęta. Św. Franciszku - zaopiekuj się proszę bratnią duszyczką!

piątek, 22 lutego 2013

TUUUULIIIŚŚŚŚ!!!!....

Wychodząc z przedszkola Łukasz mówi:
- Tato! Chce ci coś zrobić - po czym przytula twarz ojca najmocniej jak potrafi
- Co? Złamać mi nos?
- Tuuuuuliiiiśśśśś ....!!! - ponawia atak
- Połamać mi jeszcze Tuuuuliiisiu kości policzkowe?
- Nie. Chciałem tylko przytulić, ale jestem troszeczkę za silny....

Chcę ratować bałtyckie foki

I znowu jestem chory... Nie poszedłem do przedszkola, siedzę w domu z tatą i bardzo tęsknię za latem, wakacjami na Helu i całą rodziną. W takie dni jak dzisiaj jest mi przykro, że nie mieszkam nad morzem i nie mogę zostać wolontariuszem, czyli takim bohaterem, który ratuje foki i inne zwierzęta. 
Wiecie, że foki giną zazwyczaj zaplątane w rybackie sieci? Albo umierają, bo niemądrzy ludzie traktują nasz Bałtyk jak śmietnik. Wylewają tam różne brudy, ścieki i inne paskudztwa, wyrzucają przydomowe śmieci lub stare opony. A to przecież niezdrowe nawet i dla kąpiących się ludzi, a co dopiero dla fok, morświnów, śledzi, dorszy czy ryby kur diabeł, która w tych ściekach musi taplać się na co dzień?
Eksperci z WWF twierdzą, to właśnie ci bohaterowie co ratują foki, że na 700 km plaż w Polsce człowiek nie zostawił naszym wąsatym przyjaciołom nawet skraweczka. Człowiek wszystko chce tylko dla siebie, a widząc jakąkolwiek foczkę na plaży, chce podejść jak najbliżej, zrobić zdjęcie, dotknąć miękkiego futerka. A foczki potrzebują spokoju. I skrawka plaży tylko dla siebie.
Niestety nawet w fokarium na Helu, mimo fantastycznej opieki, foki nie są zawsze bezpieczne. W wakacje usłyszałem straszną historię jak foczka Krystyna umarła zjadając pieniążek rzucony przez ludzi "na szczęście". Tym bardziej mi przykro, że moja babcia której nie znałem też miała na imię Krystyna.
A przecież w fokarium na Helu jest miejsce gdzie można bezpiecznie wrzucać pieniążki nie robiąc nikomu krzywdy!!! Można je też wpłacać pieniążki w internecie na stronie: "Foka WWF - możesz pomóc": http://foka.wwf.pl/mozesz_pomoc.html
A że "warto pomagać": dzieciom, ludziom chorym, a także zwierzętom, wie każdy, kto ogląda telewizję. Bardzo lubię mądre reklamy.

A dlaczego warto pomagać własnie fokom?

  • Dlatego, że są takie słodkie
  • Dlatego że bardzo je kocham
  • Dlatego, że są takie śmieszne, grubiutkie i mają takie eleganckie wąsy. Nawet dziewczyny!!!
  • Dlatego, że są bardzo inteligentne, znają wiele sztuczek. W fokarium na Helu każda foczka wie, do którego "patyka" ma podpłynąć żeby nie zjadać racji żywnościowych swoim koleżankom. Szkoda, że mojego kota Kropka nie da się nauczyć tej sztuczki.
  • Dlatego, że wszystkie foki bałtyckie, i te szare, i te obrączkowane, a nawet te pospolite które nie są wcale pospolite są objęte ochroną
  • Dlatego, że to przez człowieka foki są zagrożone i to człowiek powinien cała tą historię odkręcić.
Słyszałem też, że np. w Kanadzie niemądrzy ludzie polują na młode foczki dla ich futerka. Lubię Kanadę - grę w hokeja i syrop klonowy. Ale nie lubię tych łobuzów co polują na foki. Ciepłe ubranka na zimę można uszyć na przykład z Gore-Tex'u!!!

Następnym razem może napiszę o morświnach, które są równie słodkie i wyglądają trochę jak moje ulubione zwierzę - wieloryb.

Jeszcze jedno. Jeżeli mieszkacie nad morzem, ja nie mam tego szczęścia choć bardzo lubię swój Lublin, zapiszcie proszę ten numer: 

tel. 0 601 88 99 40 lub 0-58 6750-836

Ten telefon może uratować życie foki.

PS: Zdjęcia z domowego archiwum. Prawa autorskie należą do mojej "osobistej" cioci.

Pamiątka z "Piwnicy Pod Fortuną"

Pieczęć Lublina z 1401 r. - Piwnica pod Fortuną 
Jeszcze jedno słówko o tym fajowskim muzeum, które nazywa się "Piwnica Pod Fortuną". Nazywa się tak, jak pewnie pamiętacie dlatego, że znajduje się w piwnicy na Starym Mieście w Lublinie, a na suficie jakiś artysta namalował rzymską boginię Fortunę. Namalował też i inne fajne rzeczy - małpę z lustrem, chłopaka który rzuca kijem by strącić z drzewa dziewczyny... Ale Fortuna na suficie jest tam chyba najważniejsza.
Na pamiątkę wizyty w Muzeum dostałem od miłej pani w recepcji karteczkę, gdzie na odwrocie jest napisane: "Pieczęć Lublina z 1401 roku - Piwnica pod Fortuną", a po właściwej stronie mogłem własnoręcznie przystawić pieczątkę z koziołkiem. Przystawiłem sobie też na rączce i przez jakiś czas miałem bajerancki średniowieczny tatuaż!
Podobno pieczęć miejska wcale do tego nie służyła, ale uznałem że tak będzie fajnie, a rodzice nie protestowali.
Jak pójdę do "Piwnicy pod Fortuną" raz jeszcze, to poproszę o projektor, który puszcza przejeżdżający przez salę pociąg. Ciekawe czy ta miła pani z recepcji by mi go pożyczyła?

wtorek, 19 lutego 2013

Gagi z przedszkola

Gagi Łukaszynki i innych dzieciaków zapisywane są skrzętnie przez panie w przedszkolu. Najciekawsze publikowane są w szatni na ściennej tablicy.

Z racji ochrony dóbr osobistych i własności intelektualnej reszty "złotoustych", prezentujemy wyłącznie najciekawsze sentencje naszej Łukaszynki:


Recepta na smutek


Łukasz do pani: "Kiedy jest komuś smutno, to ja mu wtedy daję uśmiech... I załatwione!"


Imieniny Kota


W poniedziałek dzieci w przedszkolu mogą przynosić swoje zabawki. Łukasz przyniósł statek piracki. Pani pyta:
- Łukasz? Skąd masz taki fajny statek?
- Dostałem w prezencie od rodziców. Na imieniny kota!

Mikolajek i Cukierek - prawa autorskie: Goscinny-Sempe oraz Wydawnictwo "Znak"







Inne kobiety


Narzeczona Łukaszynki przyszła poskarżyć się pani, że Łukasz powiedział, że już jej nie kocha. Pani pyta:
- Łukasz? Czy to prawda?
A Łukasz beztrosko: - Tak. Bo ja mam już teraz inne kobiety...



Biznes-plan na przyszłość


Pani pyta dzieci w przedszkolu o ich plany na przyszłość. Łukasz odpowiada:
- Jak ja będę duży, to będę grał w "Krasnoludy"
- Ale Łukaszu? Jak utrzymasz żonę?
-Pocałunkami
-A skąd weźmiesz pieniądze?
-Z bankomatu...



Starożytny rzymski fresk przedstawiający Amora i Psyche. Za fotkę dziękujemy Wikipedii.


poniedziałek, 18 lutego 2013

Bardzo fajne muzeum - "Piwnica pod Fortuną"

Poniedziałek.... Ja już w przedszkolu, ale po drodze ustaliłem z tatą, że koniecznie muszę Wam o czymś opowiedzieć.
Wiecie, że w Lublinie na Starym Mieście, niedaleko miejsca gdzie są najlepsze na świecie gofry i lody, jest bardzo fajowskie muzeum. Nazywa się "Piwnica Pod Fortuną" - dlatego że znajduje się w piwnicy, a na suficie ktoś wymalował rzymską boginię Fortunę. Rzymianie mieli dziwnych bogów - m.in. Herkulesa, Wenus która wygląda jak modelka i jeszcze takiego bardzo fajnego gościa ze skrzydlatymi sandałkami. Bardzo go lubię. Fortunę zresztą też. Zwłaszcza wtedy gdy mi sprzyja i pomaga wygrać z tatą w "Osadę".

Żródło: Narodowy Instytut Dziedzictwa - http://www.nid.pl/idm,428,idn,2628,wnetrza-inspiracji-piwnica-pod-fortuna.html
Jeśli macie słabe nerwy, to przestrzegam Was żebyście tam nie chodzili. Malowidła są fajne, ale w innej sali pociąg przejechał po mnie kilka razy!!! Całe szczęście to tylko taki ruchomy obrazek, ale można się naprawdę przestraszyć. Ale dorosłych nic nie rusza bo w tej samej sali na jednej ze ścian jest ekran z książką, gdzie można przeczytać jak się robi piwko. Niektórzy pewnie wcale nie zauważyli, że środkiem sali co chwile przejeżdża rozpędzona lokomotywa.
W innej sali bałem się jeszcze bardziej. Strasznie chciałem tam wejść, bo na ścianach wisiała broń: miecz, topór, jakieś dziwne narzędzia. Ale nie chciałem tam zostać dłużej, bo w tej sali coś strasznie krzyczało i jęczało, a dorośli rozmawiali szeptem tak jakby coś przede mną ukrywali.
W innych salach opowiadano o różnych kościółkach: naszym, religii ze złotymi obrazami i cienkimi świeczkami, która tak samo jak my uznaje Pana Jezusa tylko mają inny kalendarz. Była też religia "z gwiazdką" takich nieboraków, którzy nie wiedzą, że Pan Jezus już się urodził i nadal na Niego czekają. Mieli za to fajną Księgę "zawijaną" z obu stron. Mniej więcej tak to wyglądało:

Źródlo: http://blogs.hopkins-interactive.com/academics/category/jewish-studies/
Mieli do tego fajny strój modlitewny w paseczki ze śmiesznym klockiem po przywiązywania sobie na czole. Ale chyba najbardziej, znaczy na drugim miejscu bo lokomotywy nic nie przebije, były te wszystkie ekrany, gdzie mogłem sobie sam poklikać, pooglądać zdjęcia, uruchomić "czytanki" o dawnym Lublinie. Hejnał odsłuchałem chyba ze sto razy!!! Wcale nie chciało mi się stamtąd wychodzić, bo mógłbym słuchać tej trąbki  w kółko. Tylko tato troszkę się podirytował, że przez moje wygłupy więcej nas już do żadnego muzeum nie wpuszczą.

niedziela, 17 lutego 2013

Herkules raz jeszcze...

Dziękuję programowi "Disney XD" za przypomnienie mojej ulubionej bajki o Herkulesie.... Piosenka też super!!!
A może by poprosić o model samolotu "Herkules" do sklejania? Jest naprawdę silny.

Samolot bardzo silny

Źródło - Wikipedia (jedna z moich ulubionych stron, dzięki której można sprawdzić m.in. jakie ryby mieszkają w Bałtyku albo jakie wulkany znajdują się w Ameryce Południowej....
Jutro do przedszkola....  Będę miał więcej tematów, bo w przedszkolu ciągle się coś dzieje, ale po powrocie do domu jestem zwykle bardzo zmęczony i będę miał mniej czasu na pisanie. Zwykle nie mam siły ani posprzątać klocków, ani nawet odłożyć książeczek na miejsce.... A pisanie bloga jest fajowe, ale także bardzo męczące.... 

Ale wiecie co wymyślił tato na koniec mojego chorowania?
 Kupił mi "samolot bardzo silny", taki z bombami, rakietami, silnikami odrzutowymi bardzo szybkimi.... Oczywiście nie prawdziwy, tylko taki model.Ale wraz bardzo się cieszę. To mój pierwszy model do sklejania, a tato powiedział, że jak będę grzeczny i poradzę sobie z samolotem, wtedy pomyśli o zakupie łodzi podwodnej lub niszczyciela. Wiecie że w Gdyni widziałem prawdziwego niszczyciela? Troszkę się go bałem, ale tylko troszkę.

Tato powiedział, że mój pierwszy samolot jest amerykański i nazywa się F-15. Potem pokazał mi film na YouTubie jak lata. Rzeczywiście jest szybki jak błyskawica i bardzo głośny.

Następnie otworzył pudełko z obrazkiem samolotu i chińskimi znaczkami, rozwinął instrukcję, otworzył klej "bardzo silny" z czarnym krzyżykiem na pomarańczowym tle. Wyjaśnił, że taki znaczek mówi, że klej jest niebezpieczny i dzieci mogą go używać tylko pod okiem dorosłych. Chyba więc już jestem prawie dorosły?
Jak wyciągnął zapałki troszkę się zdenerwowałem. Czyżby tato chciał żebym się poparzył i poszedł do szpitala?!
Wyjaśnił jednak, że to tylko do smarowania plastikowych elementów samolotu klejem. Ufff ! Uspokoiłem się. Po chwili ja smarowałem model klejem, a tato go łączył.tak jak w instrukcji. Łatwizna!!!
Po pół godziny model był już gotowy, a po 15 minutach z powrotem był w kawałkach. Po pierwszym locie stracił uzbrojenie i podwozie. Następnie stateczniki pionowe. Tato mówi, że tak właśnie nazywają się te małe skrzydełka na grzbiecie. Cóż?! Chyba znowu będziemy musieli posklejać to, co pozostało bardzo żrącym klejem. Tak więc dzięki mnie tato nie musi kupować tak często nowych modeli. Jeden można kleić nawet kilka razy.




czwartek, 14 lutego 2013

Dzień Herkulesa

Wszyscy dookoła mówią o dniu św. Walentego, zakochanych, pluszowych serduszek, misiów które mówią: "Kocham Cię!", różowych baloników... Nawet w mojej ulubionej telewizji "Mini-Mini Plus" od rana trąbią coś o "Dniu Przytulania". NUDA!!!....
Ten Grecki skrzydlaty bobas z łukiem jest nawet fajny. Łuk to w końcu też jakaś broń. Tato nawet twierdzi, że dość skuteczna. Podobno sam kiedyś miał okazję sobie trochę postrzelać.
 Ale Herkules też przecież umiał strzelać z łuku i nawet nie pudłował jak tamten "lotnik". Słyszałem, że powystrzelał całe stado złych ptaków, które żywiły się ludzkim mięsem. Chciały zjeść i Herkulesa, bo on też składa się z mięsa.
 Ale Herkules się nie dał. Był silniejszy, sprytniejszy i fenomenalnie strzelał z łuku czy procy. Różnie ludziska powiadają. Ale pewne jest, że zwyciężył. To kto powinien mieć dzisiaj własne święto?! Postuluję żeby święto tego niewyrośniętego Kupidyna (ja go nazywam "Łucznikiem Miłości") znieść i zastąpić go dniem prawdziwego bohatera - Herkulesa.
Bardzo lubię tego Herkulesa od pana Disneya. 
 [kot ] Tak bardzo jak kota, albo jeszcze bardziej. Na razie słowo "kot" jest jednym z niewielu, które umiem napisać sam na komputerze. Resztę uzgadniamy z tatą i tata zapisuje.
W bajce rysunkowej najbardziej podobało mi się jak pokonał tego "Potwora z wody". 

Ten prawdziwy grecki i rzymski też był nie najgorszy. Pokonał chyba milion potworów: strasznego lwa, groźnego dzika, okropnego byka, dzikie klacze króla Diomedesa, "dzikie baby" - Amazonki, ukradł złote jabłka.... Tylko nie wiedzieć czemu dorośli najlepiej pamiętają, że posprzątał jakąś stajnię, gdzie był straszny brud i potwornie tam śmierdziało. Jakby u Super-Bohatera umiejętność sprzątania stała na pierwszym miejscu!....
Prawa autorskie - http://www.scholaris.pl/frontend,4,103886.html
Ja gdybym był Herkulesem to na pewno nie podjąłbym się takiej roboty. Nie mógł wykręcić się mówiąc, że jest zmęczony, chce mu się spać, albo boli go noga? Mógł też przecież uwiesić się swojej mamie na szyi, powiedzieć że bardzo ją kocha, że jest taka piękna i że wygląda jak modelka i że bardzo się cieszy, że ma taką wspaniałą mamusię. Na pewno by mu wtedy pomogła.  
Jak dorosnę to chyba chciałbym być właśnie Herkulesem. I jednocześnie paleontologiem. I oczywiście odkrywcą.
Martwi mnie tylko to, że mimo najszczerszych chęci nie jestem nawet największy w przedszkolu. Nie mówiąc już o moim przyjacielu ze Świdnika. Ten jest naprawdę wielki.

Dlatego mam też i inny plan. Jeśli z racji budowy fizycznej nie uda mi się zostać w przyszłości Herkulesem, to zostanę .... "Małym Rycerzem", który był raczej nikłego wzrostu, a bali się go wszyscy. Tato opowiadał jak "Mały Rycerz" walczył z Kozakami i ich pokonał, Szwedami i też ich pokonał. Potem bronił zamku przed Turkami.... Miał fajnych kolegów, zwłaszcza tego grubego co bardzo lubił winko z miodu i walczył z małpami. Dziś na YouTubie śpiewają o nich pieśni. 



Nie mam nic przeciwko św. Walentemu i "Łucznikowi Miłości". Ale czy nie fajniej byłoby gdyby 14 lutego był Dniem Wielkiego Herkulesa i "Małego Rycerza"? Myślę, że chłopaki w przedszkolu by mnie poparli.


[Prawa autorskie wizerunku rysunkowego Herkulesa posiada Walt Disney Co., stajni Augiasza - portal Scholaris.pl, filmu - reżyser Jerzy Hoffman i jego ekipa. Spadkobiercy greckiego malarza wazowego nie są chyba znani]

środa, 13 lutego 2013

Pojemnik w Przemyślu

Łukasz do pani w przedszkolu:
- A wiesz, że w Przemyślu jest taki pojemnik z Maryją, która depcze złego węża?
- Tak, ale co to za pojemnik. Co w nim jest schowane?
-No wiesz....Pojemnik to tak się nazywa... Pojemnik to taki posąg!
[Figura została wykonana "lata, lata temu", a dokładnie w latach 50-tych XVIII w. przez lwowskiego rzeźbiarza Fabiana Fesingera dla kościoła oo. franciszkanów w Przemyślu. Stoi tam do dziś, a przynajmniej stała do świąt, kiedy widziałem ją ostatnio.]
Zdjęcie pożyczyliśmy z portalu Przemyśl24.pl - http://www.przemysl24.pl/galerie/alien/zabytki-przemysla/12

Chwała na Wysokości

Rozpoczynamy serię śmiesznych gagów i powiedzeń Łukaszynki.

Łukasz układa w przedszkolu klocki. Pani pyta się:
- Co budujesz?
-Miasto. To Nowy Jork
- A czy jest tam Statua Wolności?
- Nie. Chwała na Wysokości!


PS; Jeśli podoba Wam się zdjęcie, możecie pobrać je na ekran swojego komputerka ze strony: http://www.world-wallpaper.com/wallpaper/ny-statue-of-liberty_w847.html

Oczywiście prawa autorskie mogą być chronione.


wtorek, 12 lutego 2013

List do Mikołajka

Drogi Mikołajku!
Jak już wspomniałem panu Rene Goscinnemu (nie wiem skąd on tyle wie o Tobie, przecież nie ma go w książce), bardzo lubię wszystkie Twoje przygody. 
Poznałem Cię przypadkiem - kupując czekoladowe płatki śniadaniowe. Oczywiście, jak to płatki.Lepiej smakowały na sucho niż z mlekiem. Ale najważniejsza była mała książeczka z superaśną historią o latarce i o tym jak tato Mikołajka przypadkiem "zastrzelił" pana policjanta - tatę Rufusa. Całe szczęście nie na śmierć, bo strzelba nie była prawdziwa. To tylko taka zabawka na gumowe przyssawki.
Później były jeszcze inne płatki, kolejna historyjka o dziewczynach, które są całkiem inne. I tu też całkiem się z Tobą zgadzam.
Aż w końcu ten prawdziwy święty Mikołaj (nie jest nim wcale tato Joachima) przyniósł mi dużą książkę, którą z moim tatą czytamy często przed snem. Nie wiem który z nas bawi się przy tym lepiej. Mama też podsłuchuje.
Obrazki moim zdaniem mogłyby być kolorowe, ale i tak też są fajne. Zwłaszcza ten jak Ciebie goni bomba, a sanitariuszka Jadwinia już czeka żeby Cię wyleczyć. Może dlatego, że ja też bardzo lubię wojsko i tak jak Ty chciałbym zostać kapitanem okrętu wojennego, najlepiej niszczyciela. O ile nie zostanę odkrywcą ani astronautą, ani paleontologiem....
Bardzo lubię jak pan Rosół, Twój wychowawca, mówi: "Spójrz mi prosto w oczy. Lubię wszystkich Twoich kumpli, zwłaszcza Alcesta. Bardzo lubię opowieść o kotku Cukierku, którego Alcest nie chciał, bo bał się, że taki kot zje mu całe jedzenie. Powiedz mu, że miał racje. Mam małego kotka, który potrafi zjeść prawie tyle, ile sam waży.
[11228880000000] - to pisałem sam, bez pomocy taty. Ale nie wiem co to za liczba. Na razie umiem liczyć tylko do 12, a dalej mi się myli.

Chciałbym mieć tyle pieniędzy. Kupiłbym sobie całą biblioteczkę z Twoimi przygodami, a także maszynę która sprząta pokój. Chętnie zleciłbym zbudowanie takiego wynalazku jakiemuś mądremu inżynierowi. Mamie kupiłbym super-perfumy, a dla taty samochód z francuskiej fabryki (mamy japoński od Tokugawy, ale w przedszkolu na "Dniu Francuskim" nasza pani mówiła, że Francja słynie z samochodów) i szybki pociąg. Moglibyśmy jeździć na wczasy na Hel kiedy tylko naszłaby mnie na to ochota. Woziłby nas nasz prywatny pan kolejarz. A może nawet kiedyś wybrałbym się do Arcachon? Sam mówiłeś, że jest tam fajnie...


[Prawa autorskie do Mikołajka: Goscinny-Sempe oraz Wydawnictwo "Znak"]





Dlaczego nie ma odcinka "Asterix i Obelix i Chińczycy"?


List otwarty Łukaszynki do panów Rene Goscinnego i Alberta Uderzo


Drodzy Panowie Goscinny i Uderzo!
Ciekawe czy znajdą Panowie mój wpis na blogu? Piszę po polsku, mogą sobie Panowie przetłumaczyć list specjalnym programem w internecie. Nie znam francuskiego, a mój tato zna bardzo słabo.
Bardzo lubię wszystkie przygody "Asterixa i Obelix'a" i Mikołajka.

Brakuje mi jednak jeszcze odcinka "Asterix i Obelix i Chińczycy". Nie myśleli Panowie o kolejnym odcinku? Moim skromnym zdaniem to bardzo dobry pomysł.

Moi ulubieni bohaterowie mogliby pójść do Zakazanego Pałacu, nawet jeśli straże nie chciałyby ich wpuścić to przecież dla Obelix'a to nie problem i powiedzieć cesarzowi że przybyli goście. 
Cesarz by się rozzłościł. Kazałby ich ugotować w sosie słodko-kwaśnym. Obelix nawet się ucieszył. Poprosił tylko żeby do sosu dodali dużo chińskiej wieprzowiny, ale żeby nie dawali pałeczek. 
Cesarz rozzłościłby się jeszcze bardziej.

[kot] - tu varia nie na temat. Łukaszynka chciała się pochwalić, że sam też umie pisać na komputerze.

Wracając do Asterixa i Obelix'a, w odcinku powinna się znaleźć na pewno bitwa na ryby i krewetki.
 Idefix mógłby poznać uroczą suczkę - Pekińczyka, a Kakofonix spróbowałby nauczyć się grać na  pipie - to taka  chińska gitara.
Oczywiście nie brzmiałoby to tak dobrze jak na filmiku z YouTube'a i Automatix musiałby go uciszyć.

Zastanówcie się proszę nad moją propozycją. Moim zdaniem to świetny pomysł. W razie czego prześlę Wam kolejne szkice scenariusza: "Asterix i Montezuma", "Asterix i Rosjanie", "Asterix i zapaśnicy sumo w Japonii", "Asterix i Obelix i Eskimosi"....

Pozdrawiam!

Łukaszynka L.

P.S.: Prawa autorskie do postaci Asterixa i Obelix'a mają oczywiście ich autorzy i podlegają ochronie.

Kim jest Łukaszynka?

Zaczynam!

Blog czysto eksperymentalny.  Łukaszyna jest fajnym, ciekawskim, 5-latkiem. Interesuje go wszystko: dinozaury, ciało ludzkie, mapy i geografia, kosmos i odkrycia, zwierzęta, ryby w oceanach i rybki akwariowe. Zainteresowania Łukaszyny często się zmieniają. Dziś z kolei zaciekawiło go "skąd się biorą strony w internecie?". 

Bloga Łukaszyny traktujemy eksperymentalnie. Sam nie wiem co może się pojawić w kolejnych postach.

A w pisaniu bloga troszeczkę pomagać będę ja - "Tata Łukasza L." (portret sporządzony "od niechcenia w przedszkolu w wieku lat 4. Łukaszynka jak chce, to potrafi rysować znacznie lepiej. A jedynym tematem, który zawsze chce mu się rysować są mapy)