piątek, 27 września 2013

Coś bardziej aktualnego- muzyka z "Gwiezdnych Wojen"

Dziś Łukaszynka żyje głównie "Gwiezdnymi Wojnami" i wszystkim co się z nimi wiąże.

Całe szczęście zainteresowanie to przełożyło się i na zainteresowania muzyczne Łukaszynki. Częściej niż "Ona tańczy dla mnie" Łukasz chce słuchać symfonicznych wykonań tematu głównego z "Gwiezdnych Wojen":
[Dyryguje sam Mistrz - kompozytor John Williams!]

... "Marszu Imperium" - po łukaszynkowemu : "TRA-TA-TAAA... TA-TA-TAAA.... TA-TA-TAAA...." albo "Piosenką Lorda Garmadona". Na pewno to znacie choćby z Eski Rock:

Samych motywów muzycznych z 6 części "Gwiezdnych Wojen" jest chyba tysiąc, jeden lepszy od drugiego. Na You Tubie z łatwością znajdziecie playlistę czy ranking (tatę Łukaszynki rozczarowuje niska pozycja kawałka "Cantina Band", ale każdy ma prawo do takiego rankingu, jaki mu się podoba)


[Na blogu zamieszczamy zamiast oryginalnej sekcji dętej, brawurowe wykonanie "Cantina Band" na fortepian. Duże brawa dla tych panów!]

A oprócz muzyki z "Gwiezdnych Wojen" Łukaszynka pokochał muzykę Johna Williamsa do "Jurassic Park" (Łukasz bardzo chciałby obejrzeć ten film, ale wszyscy wiemy że jeszcze nie czas), "E.T.", "Harrego Pottera" (problemu na razie nie ma, bo ten temat Łukaszynki nie ciągnie) i wielu, wielu innych filmów dla dorosłych: "Indiana Jones", "Szeregowiec Ryan", "Szczęki", "Midway", "Wyznania gejszy", "Lincoln".... Filmów wierząc Wikipedii jest ponad sto.

Ku uciesze Łukasza wrzucimy jeszcze na bloga motyw z "Parku Jurajskiego".
I dziękujemy Mistrzowi Johnowi Williamsowi za tyle wspaniałej muzyki. I prosimy o jeszcze!!!....

Pytanie z archiwum

Znaleźliśmy w domu kalendarz Łukasza z 2011 roku (zanim został Łukaszynką).
Ileż tam skarbów!!!.... Obrazkowe tabele żywienia - ile Łukasz zjadł białek, tłuszczów, węglowodanów, witamin. Jako największego wówczas fana bajki "La Vie" (dla niewtajemniczonych "Było Sobie Życie") miało go to zmotywować do jedzenia. Nie zmotywowało. Nadal niestety są z tym problemy.

Wśród przeróżnych zapisków i skarbów jest i taka perełka z cyklu pytań Łukaszynki:

Dlaczego jeże się nie kąpią?

Kto się czuje na siłach by odpowiedzieć?

[za zdjęcie jeżyka dziękujemy naszej ukochanej Wikipedii] 

poniedziałek, 23 września 2013

"Projekt Planeta" o fokarium Łukaszynki

Brzydka pogoda za oknem i lekkie przeziębienie sprzyja nostalgii za latem....

Fajnie było na Roztoczu, ale chyba nic na świecie nie przebije Helu i helskiego fokarium.

O fokarium pisało też jakiś czas temu ulubione pismo Łukaszynki - "Projekt Planeta".

Publikujemy duży scan, żeby pokazać Wam jaka fajna to gazetka i jak wspaniałe jest fokarium.

Pracownikom Stacji Morskiej, wolontariuszom oraz darczyńcom raz jeszcze bardzo serdecznie dziękujemy!!!!

piątek, 20 września 2013

Nie śmieć w moim domu

"Nie śmieć w moim domu" to drugi apel Eko-Łukaszynki. Apel ten adresujemy nie tylko do plażowiczów nad morzem. Domem różnych zwierzątek jest też pustynia, dżungla, las, jeziorko a nawet ocean. Tam również nie należy śmiecić. Jak byście się czuli gdyby ktoś przyjechał na wycieczkę i naśmiecił w Waszym domku?

Moje domowe zwierzaki (2 kotki i cała masa rybek akwariowych) wymagają bardzo dużo troski. Są bardzo szczęśliwe kiedy o nie dbamy. Myślę, że dokładnie tak samo jest z dzikimi zwierzętami.

Chciałbym żeby wszystkie foczki, morsy, morświny, ryby w Bałtyku, kaczki nad stawem Echo, żabki w rowach przydrożnych, wieloryby w Oceanach, lemury katta na Madagaskarze, wszystkie ptaszki w Azji, wszystkie, wszystkie zwierzątka na świecie były szczęśliwe i wolne od śmieci.

Ale najważniejsze jest to, by każdy zaczął dbać o przyrodę wokół siebie, tam gdzie mieszka. Nie wiecie nawet jakie ciekawe zwierzęta możecie znaleźć wokół swego domu. I nawet te zwierzaki, które nauczyły się żyć w miastach blisko ludzi, one też nie znoszą naszych śmieci.


środa, 18 września 2013

Apel Eko - Łukaszynki

Łukaszynka jako bardzo świadomy 6-letni blogger ma do Was kilka gorących apeli. Wszystkie dotyczą troski o środowisko i zwyczajnej ludzkiej "porządności".
W tym celu zeskanowaliśmy kilka bardzo wymownych ekologicznych plakatów z archiwalnych numerów pisma "Projekt Planeta".
Nie wiem czy pismo to wychodzi w dalszym ciągu, razem z Łukaszynką mamy nadzieję, że tak.

Opakowania to wstydliwy temat. Z kilku powodów:

  • są nieestetyczne - las przysypany górą śmieci wygląda okropnie.
  • większość opakowań to surowce. Szkło, metal, plastik w większości przypadków nadają się ponownego użytku.
  • powód najważniejszy - stanowią śmiertelną pułapkę dla wielu zwierząt. Któż z Was nie pokocha takiej żabki jak na plakacie?
Wyrzucane przez "ludzi śmieciuchów" opakowania stanowią pułapkę nie tylko dla zwierząt tak małych jak żabka. Weterynarze znają dziesiątki przypadków uwalniania np. głów bezpańskich kotów z puszki po konserwie mięsnej.

Razem z Łukaszynką wrzucimy na bloga jeszcze kilka wymownych eko-plakatów. 6-letni Łukasz może i przecenia siłę swojego głosu w internecie, ale bardzo gorąco wierzymy w dobre serce i mądre głowy czytelników bloga Łukaszynki.

poniedziałek, 16 września 2013

Sprostowanie - 100 pytań

Małe sprostowanie do tekstu "100 pytań Łukaszynki (kilka odpowiedzi Ewy)".
Zdaniem Łukaszynki ilustracja ta odnosi się do pytania "Dlaczego skorpiony szczypią", nie zaś "Gdzie mieszkają potwory?"

I Łukaszynka chyba jak zwykle ma rację....

Jak temperatura może zmienić twoje Lego?

Eksperyment, a także przestroga dla tych, którzy tak jak Łukaszynka bardzo lubią swoje Lego.

Pod wieczór Łukaszynka bawiąc się lampką nocną o mały włos nie zrobił tego co z pokrywką na zdjęciu, ze swoim ukochanym zestawem "Lego Cywilizacja".


Żeby pokazać mu i Wam jak wysoka temperatura zmienia plastik, użyliśmy nikomu niepotrzebnej pokrywki po surówce. Eksperyment zrobił wrażenie.
Plastik pod wpływem ciepła zaczął najpierw matowieć, potem zwijać się do środka, aż w końcu przedziurawił się na wylot.
Klocki Lego robione są w prawdzie z grubszego plastiku, ale przy niemądrej zabawie może spotkać je taki sam los.

A już jak wysoka temperatura wpływa na nasze paluszki, na naszą skórę, odsyłam do filmików "Było sobie życie". Lubicie mieć bolesne bąble?

Zamienił dziadek....

Któregoś dnia razem z Łukaszynką szukamy własnego auta na dużym parkingu. Obchodzimy jeden rządek, drugi....
Łukasz pyta:
- A może nasz dziadziuś sprzedał nasze autko w internecie i kupił inne, dlatego nie możemy go znaleźć?



Dla tych, którzy znają dziadka Łukaszynki post ten ma drugie dno.


[Źródło fotografii: Narodowe Archiwum Cyfrowe - "Dziennik Gazeta Prawna". Dziękujemy za pożyczkę!]

piątek, 13 września 2013

100 pytań Łukaszynki (kilka odpowiedzi Ewy)

Łukaszynka zawsze zadawał bardzo dużo pytań....
Czasami żałuję, że jego pytania nie zawsze są już tak oryginalne jak kiedyś i coraz częściej dotyczą np. świata "Gwiezdnych Wojen", a coraz rzadziej tego rzeczywistego. Cóż??? Dzieciaki dorastają....

Dzisiaj odświeżyłem sobie pamięć. Wygrzebałem "Najciekawsze pytania Łukasza i najmądrzejsze odpowiedzi Ewy" ze stycznia 2011. Dzieciaki miały wówczas odpowiednio mniej lat niż obecnie, stąd też i pytania Łukasza są nieraz trochę bardziej naiwne, a i odpowiedzi Ewy nie zawsze poprawne.

W wersji pisanej (w Wordzie) wyglądało to dokładnie tak: [skrót Ctrl+C/ Ctrl+V bardzo się przydaje]

Łukasz – najciekawsze pytania
i Ewa – najmądrzejsze odpowiedzi ;-)

1. Zwierzęta i przyroda: [jedna z ulubionych kategorii Łukaszynki do dnia dzisiejszego - przyp.red.]

- Dlaczego robaki się ruszają?
Żeby mogły się ze sobą bawić

- Dlaczego ludzie się ruszają?
Żeby mogli chodzić do szkoły i przedszkola

- Dlaczego potwory biegają szybko?
Bo często bawią się w berka i zapominają, że teraz się nie bawią

- Dlaczego psy śmierdzą?
Bo nie mają lepszego pomysłu na życie

- Dlaczego ludzie śmierdzą?
Bo rzadko się myją

- Dlaczego komórki się zderzają?
Bo chodząc myślą o niebieskich migdałach

- Dlaczego jeże się turlają? [Należałoby zapytać jakiegoś zoologa czy tak faktycznie się dzieje - przyp. red.]
Bo są Tajemniczymi Ninja (czytaj nindża)

- Czemu sumy mają wąsy?
Bo są elegancką ( lub starszą) rybą

- Czemu koty nie mówią?
Bo cały czas prosiłyby o jedzenie 
[Odpowiedź bardzo w stylu Ewy - do dzisiaj!!!]

- Czemu skorpiony bardzo szczypią?
Bo nie mają innego pomysłu, co zrobić ze swoimi szczypcami

- Czemu chomik biega w klatce?
Jak są w niej zamknięte to gdzie indziej mają biegać?

2. Geografia i astronomia:[tu też niewiele się zmieniło. Łukaszynka w swoich zainteresowaniach jest bardzo konsekwentny]

- Dlaczego planety się kręcą?
Bo naśladują Bąka do zabawy
[Ciekawa koncepcja astronomiczno-kosmologiczna]

- Dlaczego banany rosną na drzewie?
Bo krzak jest dla nich za mały

- Dlaczego banany nie spadają?
Bo nie lubią spadać z miejsca na miejsce

- Gdzie mieszka Panda Hu-Hu-Hu (czyt. Panda Kung-fu)?
W Chinach

- Gdzie mieszkają roboty?
W Robo - Landzie

- Gdzie mieszkają banany?
W Australii
[?????]

- Gdzie mieszkają potwory?
W horrorach

- Gdzie mieszkają tygrysy?
W Indiach

- Gdzie mieszkają pingwiny?
W Antarktydzie

3. Obyczaje:

- Dlaczego Indianie strzelają?
A co mają robić z łuków?

- Jaki człowiek wyrzucił banana na drogę?
Śmieciuch

4. Ekonomia i nauki społeczne: [Raczej pięta Achillesowa Łukaszynki, ale pytania się zdarzały. Dzisiaj również, ale raczej w kontekście historycznym lub geograficznym]

- Po co są pieniążki?
By za nie kupować

- Czemu mama idzie do pracy?
Żeby dostawać ( inaczej: zarabiać) pieniążki

- Czemu prąd kosztuje?
1. Pieniądze szczęścia nie dają
2. Bo trudno się go robi ( inaczej: produkuje)

5. Fizyka i nauki ścisłe:

- Co to jest prąd?
Coś, czego Telewizor potrzebuje do puszczenia Bajki

- Co to jest prąd morski?
Silne fale morskie
[Ewa zakwalifikowała to pytanie do złej kategorii. Ale trudno... Cytujemy w oryginale]

- Gdzie mieszka prąd?
W Elektrowni

- Czemu wulkan ma energię ?
Gdyż jest Energiczny

- Czy można zrobić prąd z dyni?
Nie

- Czemu nie ma piorunów w zimie?
Bo jest za zimno


A najciekawsze w "Najciekawszych pytaniach...." jest to, że doczekały się również wersji rysunkowej. 
Przypominam, że rysunki Ewy powstały w styczniu 2011:



Są podpisane, więc nie trudno dopasować....




Nie wszystkie niestety są podpisane. To chyba: "Gdzie mieszkają potwory"?

Pytanie do autora rysunków czy dziś w 2013 roku potrafiłaby to lepiej zakomponować?
Rysunki jednak wg mojej mało obiektywnej oceny na tyle fajne, że muszą się znaleźć na blogu.

Tu ten sam problem.... Niestety!


A skąd pomysł na taki temat postu dzisiaj?

Otóż Łukaszynka wczoraj znów się poczuł "młody duchem", bo z prędkością karabinu maszynowego wypluł z siebie jedno po drugim następujące pytania:


  • Tato! A czemu zwierzęta są różne?
  • Czemu wyglądają inaczej?
  • Czemu są zwierzęta większe i mniejsze od człowieka?
  • Czemu niektórzy ludzie polują na zwierzęta?
  • Czemu "święty od leśników" polował?
  • Kiedy człowiek odkrył "rybę ze światłem" [matronicę - przyp. red.]
  • Czemu opakowania są niebezpieczne dla zwierząt?
  • Jakie opakowania są niebezpieczne dla żabki/ węża/ wieloryba?
  • Czemu zepsuta bateria może zatruć marchewkę?
  • Czemu Ewa nie lubi tych czerwonych robaczków, które siedzą na drzewie?
  • Po co człowiek nakręcił "GWIEZDNE WOJNY"?
  • Gdybym biegał w prędkością światła, to jak szybko pobiegłbym do szkoły?
  • Czemu samochody jeżdżą na ropę albo nie na ropę?....
Gdybyś Ewciu miała chwilkę i chciała się pomęczyć, Łukasz kolejny zestaw pytań jest w stanie wytworzyć w swojej głowie w 5 sekund...

poniedziałek, 9 września 2013

Szkoła Czwórka to my!

Wieszcza, patrona szkoły "Czwórki" nie muszę chyba przedstawiać - autora "Pani Twardowskiej", "Powrotu taty" i wielu, wielu, króciutkich i "długaśnych" wierszy dla dorosłych?

Wróciliśmy do starego tytułu bloga. Ewie- Dziobakowi dziękujemy za wakacje i udział w redakcji bloga. Do wątków wakacyjnych będziemy wracać jeszcze pewnie nie raz. Hel, Roztocze plus multimedia pewnie wszystkim nam jeszcze wyjdą bokiem.

Cóż??? Łukaszynka ma 6 lat.... Obchody święta wliczając także urodziny w przedszkolu trwały ponad 2 miesiące, z czego obchody stricte rodzinne również się przedłużyły na ok. 2 tygodnie.

Łukaszynka któregoś dnia spytał: "Czy na urodziny zawsze już będę chodził do szkoły?" 
I fajne w tym wszystkim jest to, że początek roku traktuje jako kolejny prezent. Niemal tak fajny jak zestaw "Lego Hero Factory"...

Pierwszego dnia wstał przed czasem, siedząc na skraju łóżka w pidżamie, z tornistrem na plecach i workiem w ręku ponaglał mnie żebym szybciej pił kawę, "...bo się spóźnimy a pani jego krzesełko odda innemu dziecku". 

Zapał powoli mija, ale Łukaszynce wciąż w szkole podoba nie niemal wszystko: stare szatnie z kratami i przesuwnymi drzwiami (myśmy takie nazywali "klatkami dla małp"), groźna pani woźna przywołująca do porządku starszych chłopaków,wielki kosz "Zakrętkożerca" pomagający chorym dzieciom....

Największym hiciorem w szkole Czwórce jest jednak.... pisuar! Po pierwszym dniu Łukaszynka pół dnia opowiadał:
- Wiesz mamo!.... Poszedłem do "chłopackiej" toalety i tam nie uwierzysz!!!!..... Jest taki kibelek, który wisi tak wysoko..... i przyszedł starszy chłopak i wiesz co się stało?.... Zrobił tam siku!!! Naprawdę! Sam widziałem!!!....
Zastanawiał się również co by chłopak zrobił, jakich akrobatycznych zdolności musiałby użyć gdyby zachciało mu się coś jeszcze. "Jak do tego podejść na tak cudacznym kibelku???". Całe szczęście funkcję pisuaru już sobie wyjaśniliśmy.

Niefajne jest tylko podejście do Małej Sali Gimnastycznej po "za wysokich" zdaniem Łukaszynki schodach. Ale po pierwszym tygodniu wszystko inne jest super! Nawet hymn: "Szkoła Czwórka to my" zdaniem Łukaszynki to "bardzo fajna piosenka".


Być jak Fluttershy

Św. Franciszek - Górecko Kościelne
Kolejne wakacyjne zdjęcie z Roztocza (kapliczka ulubionego świętego Łukaszynki w Górecku Kościelnym - gorąco polecamy wszystkim to miejsce) i kolejny wakacyjny gag Łukaszynki z nim związany.

Oglądając jedno z wielu podczas naszych podróży przedstawienie św. Franciszka Łukaszynka wygłasza teologicznie kontrowersyjny sąd:
- A wiesz mamo! Św. Franciszek jest zupełnie jak Fluttershy z "My Little Pony". Fluttershy kocha zwierzęta, św. Franciszek kochał zwierzęta, Fluttershy rozmawiała ze zwierzątkami z lasu, św. Franciszek rozmawiał ze zwierzątkami....









A oto i wspomniana Fluttershy - najbardziej "franciszkański" kucyk świata. Jakieś analogie z freskami Giotta?:


niedziela, 8 września 2013

Jakie Angry Birds są najciekawsze?

Post autorski Łukazynki. W niedzielę rano Łukaszynka zawołał: "Chce pisać na blogu! Chce pisać na blogu!!!"....
Tak więc zaczynamy:

Za wymyślenie postaci Angry Birds dziękujemy pewnym Finom, za trylogię "Star Wars" George'owi Lucasowi.



ŁUKASZ:
Jakie "Angry Birds" są najciekawsze???? To chyba oczywiste - "Star Wars"!!!!
Dlatego, że "Angry Birds" połączone są z "Gwiezdnymi Wojnami", a ja lubię łączyć i lubię "Gwiezdne Wojny"!
Wolałbym inne "Wścieknięte Kurczaki", ale trudno.... Takie też są fajne!
Na obrazku widzicie bitwę o planetę Hoth, którą ja nazywam "Zimową Planetą", bo jest tam zimno jak na najzimniejszej planecie na świecie - Plutonie. W filmie widziałem, że Łukasz Skywalker mało nie zamarznął tam na kość, tylko jego przyjaciel - "Pan Han Solo" go uratował. Później wywiązała się prawdziwa bitwa z użyciem łazików zimowych (na obrazku), które robiły odgłosy: "BZZZZZZ....ĆĆĆĆĆĆ.......BZZZZZZ......ĆĆĆĆĆĆĆ....." i strzelały laserami do statków, które niszczyły. 

I to by było na tyle co ma Wam do powiedzenia na temat "Gwiezdnych Wojen" i "Angry Birds" nasz Łukaszynka, który udał się do ciekawszych zajęć.

Ciąg dalszy nastąpi.....

piątek, 6 września 2013

Agroturysta

Nie wiem czy dla Dziobaka również, ale dla Łukaszynki samo gospodarstwo agroturystyczne stanowiło jedną z największych atrakcji na Roztoczu. I nie chodzi tu wyłącznie o żywy inwentarz: konie, kozy, kurki, kaczki, gęsi, czy gołębie. Chodziło również o samą frajdę zatrzymania się w innym, dużym domu (nazwanym przez Łukaszynkę szumnie hotelem), możliwość biegania wkoło domu, jedzenia śniadania na wozie i inne atrakcje atrakcyjne dla kogoś, kto ma 6 lat.
Kiedyś przy śniadaniu:
- Mamo! Jak będę duży, to będę chciał mieć właśnie taki hotel. Mógłym zaprosić wszystkich: i Ewę i Karola i drugiego Karola (mojego przyjaciela z przedszkola) i Szymona i Michała i Adriana i "Beronię" i drugą "Beronię" i Julę i Michała i Milenkę i Antosia i Piotrusia i Maxa i Mikołaja (tego co mnie naśladuje) i Sebastiana z ciocią i małą Alutkę z babcią i tego chłopca na placu zabaw, co bardzo lubi "Gwiezdne Wojny".... Wszyscy by się tu pomieścili!!!

PS: Jeśli ktoś się poczuł pominięty, przepraszamy. Nie mam pewności czy nieobecych pominął Łukaszynka czy też ja nie zarejestrowałem wszystkich w tym słowotoku.

PS2: "Hotelem " Łukaszynka nazywał w prawdzie również wiatę autobusową nad Stawem Echo, ale proszę się nie przerażać. Nasz "hotel" był o nieco wyższym standardzie. Gorąco polecamy agrowczasy na Roztoczu!

środa, 4 września 2013

Wakacyjne rozdwojenie jaźni

Wracając z urlopu na Roztoczu mama Łukaszynki dzwoni do pracy. Mówi do słuchawki:
- Cześć Małgosiu! Jak żyjecie? Co tam u was słychać?....
Łukaszynka zaniepokojony mówi półszeptem:
- Mamusiu!.... Ale to Ty przecież jesteś Małgosią..... Zapomniałaś?....

Susełek - słodki symbol Świdnika

Ewa mimo "nastoletniego" wieku naszym zdaniem jest nadal fajnym Dziobakiem, który potrafi tworzyć warte uwiecznienia na blogu gagi i złote myśli. 
Susełka - najsłodszy symbol Świdnika kupić można w cukierni "Finezja" przy ul. Wyszyńskiego. Żałuję, że samo ciastko zjedliśmy zanim pomyśleliśmy w ogóle o zdjęciu na bloga.


Podczas spaceru po Świdniku uświadamiam młodego smakosza:
- Wiesz Ewka, że nie tylko Warszawa ma swoje ciastko? Świdnik również.
- I co? Nazywa się "Bolkololek" czy "Bolkololkówka"?



Przypisy:
Gag wymaga kilku przypisów:
Foto: K.Próchnicki - www.projekt-swidnik.blogspot.com
Jednym z najważniejszych symboli Świdnika, obok śmigłowców, motocykla WSK, strajków w lipcu'80, jest sympatyczny suseł perełkowany, który do Świdnika sprowadził się niedawno, o mały włos nie blokując budowy lotniska.
Świdnik słynie z "wysokich lotów" i ochrony susła. Maskotką miasta jest zwierzątko-lotnik Suseł Śmigiełko, a Cukiernia "Finezja" serwuje słodkie susełki.


Źródło: www.panoramio.com

Innym popularnym symbolem Świdnika jest Grób Nieznanego Żołnierza na głównym placu miasta - Placu Konstytucji 3 Maja (dawniej XXV-lecia PRL) zwanym przez miejscowych Pomnikiem Bolka i Lolka. Rzeźba autorstwa miejscowego artysty Sławomira Meleszki rzeczywiście przypomina postacie z kreskówek.






Zygmuntówka - www.wiadomosci24.pl
Ewkowa "bolkololkówka" to oczywiście nawiązanie do Zygmuntówki - nowego, w odróżnieniu od Wuzetki, "zdekomunizowanego" warszawskiego ciacha.
Z warszawską Zygmuntówką także wiąże się zabawna anegdota. Próbując po raz pierwszy tego arcy-brudzącego ciastka zastanawialiśmy się głośno: "Jak to w ogóle zjeść?!!!"
Ewa, która nie miała takich dylematów, a ze względu na skłonność do plamienia wszystkiego nazywana była "Panią Klamą" (po ewkowemu - plama), zdradziła nam sekret jedzenia Zygmuntówki:
- Nie wiecie jak??? To się po prostu bierze i gryzie.....


Gagi Ewy (0-6 lat)

Największym zainteresowaniem czytelników cieszą się gagi Łukaszynki z przedszkola. Ewa-Dziobak będąc w wieku Łukaszynki wcale nie była gorsza. Dowody?


  • Ewa zawsze chętnie rysowała, również "na zlecenie". Rodzice często chcąc mieć chwilkę spokoju wykorzystywali tą słabość Dziobaka: "Ewa! Narysuj pieska! .... Ewa, narysuj kotka!.... Ewa, narysuj kwiatki....". Zleceniom nie było końca: "Ewa! Narysuj dziadziusia!" zaproponowała kiedyś mama. Ewa trzymając akurat w ręku zieloną kredkę odwraca się i pyta zdziwiona: "Zielonego????" ["Zielony Dziadek" niestety zaginął. Ciekaw jestem czy przetrwały do dzisiaj inne wiekopomne dzieła m.in. : "Kwiatki rosną i straszne kupy" czy "Tato krzyczy i uśmiechnięty Duch Święty"?]
  • Podczas wakacji w Lublinie podpuszczaliśmy Ewę żeby prowadziła "Rysunkowy dziennik z podróży". Dziobak się częściowo zbuntował i stwierdził, że rysować będzie, ale po swojemu. Dokumentując urodziny dziadziusia zgromadzeni goście przeobrazili się w przedziwne bajkowe postacie: Tata-Kaczka, Mama - Czerwona Kotka itp. Oglądając efekt prac mama Ewy dopytuje: "A co my jemy takiego ładnego, kolorowego?.... A nie! Przepraszam! .... To Dziadziuś-Kameleon!!!"
  • W kościele starsza pani w ławce przed Ewą zakasłała. Ewa postanowiła udzielić jej pierwszej pomocy i ostukać pięścią jej plecy. Pani odwraca się oburzona, a Ewa słodkim głosem: "Kaszelek ma pani!".
  • Kiedy Ewa była mała, jej tato co czas jakiś przyjeżdżał do domu innym służbowym samochodem. Ewa nie mogła doliczyć się ile ich jest. Kiedyś w filii Muzeum Motoryzacji w Otrębusach w warszawskich Łazienkach pochwaliła się pani: "A my mamy w domu Hondę, 3 Ople i Citroena!"
    Kolejne zdjęcie zapożyczone - www.national-geographic.pl. 
  • Ewa od urodzenia była smakoszem. Nie tolerowała w prawdzie marchewki i innych jak mawia Ewa dzisiaj "ten tegesów", ale zawsze lubiła poznawać nowe smaki. U nas w Lublinie był kaktus niemal identyczny jak na załączonym obrazku. Ewa pyta: "Czy tego kaktusa można jeść?" . Mama Ewy"No jak? zastanów się!", na co Ewa rezolutnie:"A jakby go obrać z tej skórki z kolcami?"
  • Na dowód, że nasz Dziobak nie je wszystkiego - sytuacja podczas rodzinnego obiadu w Warszawie. Ewa nabiła na widelec szparagówkę i przygląda się jej podejrzliwie. W końcu woła: "Ale przecież to jest WAZIW!!!! Ja tego nie lubię!".
  • Przed narodzinami Łukasza największą gwiazdą w Lublinie, zdaniem Ewy i swoim własnym, był kot Jinx. Ewa męczyła rodziców: "Kupcie mi kotka! Proszę!", mama Ewy: "Daj spokój Ewka! Jak pojedziesz do Lublina, pobawisz się z Jinxem"; na to Ewa: "Ale mamo! Jinx jest ładny "sleblny", ale on jest strasznym WAJATEM!!!" [obecnie Jinx jest już starym piernikiem, a Ewa-Dziobak ma własne 2 kotki]
Pamięć ludzka jest zawodna, ale jeśli przypomę sobie kolejne "dziobakowe" gagi Ewusi, z pewnością opublikujemy je na "Wakacyjnym blogu"

poniedziałek, 2 września 2013

Totemy z Westerplatte

Przy okazji ważnych rocznic wrześniowych chciałbym przypomnieć jeden z fajniejszych wakacyjnych gagów Łukaszynki.

Podczas podróży tramwajem wodnym z Helu do Gdańska (zwanym przez niektórych nie wiedzieć czemu "Statkiem wujka Michała") Łukaszynka wypatrzył na nabrzeżu charakterystyczny monument.
Podekscytowany woła:
- Patrzcie! Patrzcie!.... Wow! Jakie totemy.....!

[Zdjęcie autorstwa cioci gdzieś nam się zawieruszyło. Załączamy w miarę podobne zapożyczone z serwisu www.beautifuleurope.wordpress.com. Autorom dziękujemy!]

Dump Ways to Die - wersja rysunkowa

Seria rysunków "Dump Ways to Die" powstała jeszcze na Helu....


























Nie każcie mi jednak zgadywać który z patyczaków przedstawia którego nieszczęśnika?....

Kolejny świr multimedialny

Bardzo lubię, podobnie jak Ewka i Łukaszynka, "Finneasza i Ferba", piosenki z tego animowanego serialu, postać Fredki itd.
Niestety! "Wierz mi!" podczas ostatnich dni wakacji słuchałem z musu 600 razy dziennie, w tym chyba 200 podczas finału o Superpuchar UEFA, niemal doprowadził mnie do szewskiej pasji.

A poza małymi zgrzytami i wielkimi "świrami multimedialnymi" bardzo kochamy oba nasze Dziobaki i liczymy na kolejne wspólne wakacje w przyszłym roku.

Wujkotat i Cioćmama

Angry Birds - Very Angry Parents

Bohaterowie w brzmieniu Łukaszynkowym: Włochaty, Han Solo, Łukasz Skywalker, księżniczka Leia (do niedawna księżniczka Lej), Złoty Robot,R2D2, Ben, lord Garmadon
Coż??? Nie radzę Wam pisać bloga do spółki z dziećmi....
Myślałem, że wspólnie z Łukaszynką poopowiadamy o wakacjach na Helu, fokarium (absolutnie atrakcja turystyczna nr 1 - niezmiennie od 2 lat!!!), Roztoczu, Muzeum Roztoczańskiego Parku Narodowego, Czartowym Polu.... Ale okazuje się, że w XXI wieku żaden z tych cudów natury nie może równać się z filmikiem i grami "Dump Ways to Die", a tym bardziej serią filmów i gier spod znaku "Star Wars Angry Birds".
Najbardziej "Angry" to byli rodzice. "Angry Birds" skutecznie rozwaliły niejeden plan dnia na Roztoczu, jeszcze skuteczniej potrafiły skłócić Ewkę i Łukasza, wyłaziły niemal z każdej mysiej nory. "Angry Birds" były niezbędne przy każdym śniadaniu, na plaży nad Stawem Echo (pokusa by puścić miejscowym kaczkom "kaczkę" iPadem Ewki była przeogromna), niezbędne były nawet podczas lekcji rysowania. Oczywiście postaci z Angry Birds, nie roztoczańskich plenerów...

Być może jak już odfajkowaliśmy 2 najważniejsze dla Łukaszynki i Ewki-Dziobaka wspomnienia z wakacji, to może koło listopada dojdziemy do głębszych pokładów pamięci, ciekawszych z punktu widzenia dorosłego czytelnika.
Kaczki na Stawie Echo - niedoszłe urzytkowniczki ewkowego iPada. Ciekawe czy spodobałaby im się aplikacja "Angry Birds"?


niedziela, 1 września 2013

Śmieciowy problem


Czy znacie ostatni odcinek "Bajki Żabki"? Łukasz i ja tak, i jest to ulubiony odcinek Łukaszynki. Dlatego, gdy dzisiaj chciałam opisać nasz wyjazd do Zwierzyńca, Łukasz powiedział, że najpierw muszę opisać "ostatnią Bajkę Żabkę! 
Oryginalny tytuł brzmi : "Dokąd zaprowadzi nas przyszłość" i trwa ok. pół godziny. Ale jeśli macie odrobinkę czasu.....
Odcinek ten przedstawia czarną wizję przyszłości (podobnie jak "WALL-E") co może się stać jeżeli nie zaczniemy dbać o naszą planetę i dla kontrastu wizję optymistyczną - wszyscy słuchają Mistrza, tworzą przyjazne dla środowiska nowoczesne społeczeństwo, a Siłacz potrafi bez problemu przywołać do porządku Wredniaka i Zrzędę.

Dla Łukaszynki bardzo ważne jest, żeby "Potwory Śmieciowe" w ostatnim odcinku "Żabki" nie opanowały Ziemi, albo góra śmieci nie urosła tak bardzo jak w "WALL-E'iem" zmuszając ludzi do ucieczki w Kosmos.
Prawa autorskie: Disney-Pixar




 Trudno powstrzymać Łukaszynkę, żeby nie sprzątał plaży nad Stawem Echo po innych plażowiczach i znosił wszelkie kapsle po piwie (najczęściej oczywiście Zwierzyniec) na nasz kocyk w celu późniejszego wyrzucenia do kosza na śmieci. Całe szczęście plaża nad Echem jest jak na polską normę czysta i Eko-Aktywista Łukaszynka nie miał zbyt wiele do roboty. Gorzej jak bierze się za sprzątanie naszego osiedla - ścieżka do osiedlowego dyskontu spożywczego czy okolic przystanku autobusowego. Na potrzeby chwili musieliśmy wymyślić historię o pracownikach komunalnych, którzy będą bardzo smutni, że Łukaszynka zabiera im pracę.

Łukaszynka poddał taką myśl, by Śmieciuchów którzy wyrzucają tony śmieci do Dąbowy koło Zalewu Zemborzyckiego karać w ten sposób, by robić zdjęcia ich śmieci i publikować na naszym blogu. Nie wiem tylko czy dysk Google wytrzymałby taką ilość danych.


PS: Wakacje dobiegły końca. "Redaktor Naczelna" Wakacyjnego Bloga Łukaszynki i Ewy Zwanej Dziobakiem pojechała do swoich zajęć, redaktorkiem z konieczności został znowu "Wujkotat" (wujek Ewy- Dziobaka, tato Łukaszynki, mąż "Cioćmamy" zwanej również "zapasową mamą Ewy")
Ewa jako redaktor nie napisała zbyt wielu postów. Może dlatego, że na Roztoczu byliśmy szczęśliwie poza zasięgiem wszelkich sieci (zarówno Orange jak i Plusa), a może dlatego, że było tak fajnie, że dzieciaki miały co innego do roboty?
Mimo, to blog Łukaszynki pozostanie czas jakiś jeszcze "Wakacyjnym blogiem Łukaszynki i Ewki zwanej Dziobakiem". Póki się nie wyczerpią tematy helskie i zwierzynieckie, albo po prostu wspólne tematy łukaszynkowo-ewkowo-dziobakowe.

PS2: Dziękujemy Ewciu nie tylko za piękne prezenty, ale przede wszystkim za wspaniale spędzony wspólnie czas.

[Fragment Ewki-Dziobaka (włosy) w zdjęciu własnego autorstwa nad Stawem Echo w okolicach Zwierzyńca. Prawa autorskie: Ewka-Dziobak]