sobota, 9 listopada 2013

Dar dla Muzeum Łodzi Wikingów

Zapewne pamiętacie, że Łukaszynka w wakacje był ze swoją ciocią i ukochaną siostrzyczką Ewą na Helu.
I jak to z wakacji przywiózł rozmaite, bardziej lub mniej konwencjonalne pamiątki, m.in. kawałek zbutwiałej znalezionej na plaży deski, która zdaniem Łukaszynki z całą pewnością była fragmentem łodzi Wikingów.

Po pół roku Łukaszynka dojrzał do tego, by swoje znalezisko podarować muzeum. Tylko jakiemu? Po chwili namysłu i poszukiwań w internecie stwierdziliśmy, że ze znaleziska Łukaszynki najbardziej ucieszy się Muzeum Łodzi Wikingów z Oslo.


Łukaszynka nawet jak należy sporządził mapkę z oznaczeniem miejsca znaleziska (mapka Helu w lewym górnym rogu), flagą Wikingów i portretem ich "szefa" z wielkimi wąsami i w hełmie z rogami. Podobno Wikingowie takich wcale nie nosili, ale skoro wszyscy, nawet spółka Goscinny i Uderzo od Asteriksa tak rysują Wikinga, to i Łukaszynka poszedł ich śladem. Gdyby narysował Wikinga zgodnie z prawdą historyczną w stożkowym hełmie z nochalem, nikt nie wiedziałby o co chodzi i co robi ten gość wraz z flagą Norwegii.

Na dole listu Łukaszynka się podpisał, tak jak potrafi.

Gdybyśmy naszego fragmentu łodzi mieli nie zobaczyć nigdy więcej (Łukaszynka wie, że muzea część zbiorów udostępniają zwiedzającym a kilkakrotnie więcej przechowują w przepastnych magazynach), fragment łodzi z Helu mamy na fotografiach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz