Mimo, że było tam całe mnóstwo strachów i straszydeł, w ogóle się nie bałem. Film był raczej śmieszny, a nie straszny.
(Troszeczkę bałem się tylko pani nauczycielki, ale nie mówcie nikomu)
Opowiada z grubsza o tym, jak potwory chodziły do szkoły i musiały się uczyć. Jeden niebieski - Sally, nie chciał się uczyć, ale był duży i straszny. Zielony - był bardzo dobrym uczniem, ale mało strasznym. Żeby móc uczyć się dalej na Wydziale Straszologii Uniwersytetu Potwornego musieli zmierzyć się z najstraszniejszymi potworami w specjalnym turnieju.
Ale nie będę opowiadał całego filmu. Jak pójdziecie do kina, to sami zobaczycie.
Teraz krótko co mi podobało się najbardziej:
- jak Mike i Sally łapali potworzastą świnkę (przypomina mi trochę jelenia, tacie nie bardzo. Jest na plakacie - pomarańczowa z karteczką tuż pod chorągiewką Mike'a)
- Jak uciekali z fabryki (nie zdradzę Wam dlaczego) - jeden krzyczy do Mamuśki - "Silnik!!!! Zapalaj!!!!", a Mamuśka na to: -"Co?!!! Mam się opalać???"
- Pościg ich goni, Mamuśka dalej: "Nikt nie zapomniał o pasach? Komuś może gumę do żucia?" Potworek z 5 oczami krzyczy na całe gardło: "No jeeeedźźźźźź!!!!"..... Zresztą ten kawałek możecie zobaczyć na You Tubie:
- Stołówka - jak pani wysypała studentom jedzenie z kubła na śmieci.... Całe szczęście my w przedszkolu mamy lepszy catering.
- Maszyny do ćwiczenia straszenia dzieci - z mnóstwem sprężyn drewnianymi manekinami dzieci
- Jak w prawie finałowej scenie wystrzeliły wszystkie pojemniki na energię pochodzącą ze straszenia
- Podobali mi się też przyjaciele Mike'a i Sally'ego, a także dziewczyny z czerwonymi oczami - bardzo chciałbym spotkać takie w zerówce, ale to niemożliwe. W bajce wszystko jest nieprawdziwe....
A po kinie tato zabrał mnie na drugą stronę ulicy by pokazać mi prawdziwy uniwersytet dla dorosłych. I to nie byle jaki.... Katolicki Uniwersytet Lubelski.
Nie ma tam wprawdzie Wydziału Straszologii, ale to właśnie tam moja mama poznała mojego tatę, czy na odwrót?
Tam podobał mi się budynek - "Akwarium". Tak wielka budowla ze szkła i stali, że w środku spokojnie mógłby pływać kaszalot....
A na dziedzińcu - takim dużym placu w środku starego budynku, gdzie stoi pomnik papieża i "księdza tysiąclecia" teraz rosną lilie, a wiosną stokrotki i magnolie....
PS: Za bilet do kina dziękuję najpiękniej jak potrafię cioci i Ewie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz