Jinx jest starym, bardzo poważnym kotem. Rodzice go przygarnęli jak jeszcze nie było mnie na świecie. Imię wybrał dziadziuś.
Jinxowi było u nas tak dobrze, że wyhodował sobie bardzo gruby brzuch i całą resztę kota, mimo że żarłokiem nie jest. Po prostu najbardziej na świecie lubi spać i nie bardzo lubi poruszać się bez potrzeby. Moi rodzice rozmawiali już dawno z panią weterynarz (doktorką od kotów), że Jinx byłby zdrowszy gdyby miał towarzystwo.
Bardzo chciałem mieć drugiego kotka i rodzice w końcu się zgodzili. Tak do nas trafił nasz drugi kot - Kropek.
Rodzice pozwolili mi wybrać imię dla Kropka. Powiedzieli, że Kropek jest moim kotem, wybrałem go świadomie i że to ja jestem za niego odpowiedzialny. Tak więc już od kilku miesięcy systematycznie i odpowiedzialnie spuszczam Kropkowi bęcki albo go tulę, kupuję mu karmę i zabieram zabawki, które nie są dla kotów. Kto to widział, żeby kot bawił się żołnierzykami w wojnę "Stanów Zjednoczonych ze Stanami Zjednoczonymi" albo figurkami dinozaurów?!
Rodzice mówią, że obaj z Kropkiem jesteśmy tacy sami niesforni. Nie wiem do końca co to znaczy, ale tak sobie myślę, że gdyby wszyscy dorośli byli równie niesforni co ja i Kropek, to świat byłby piękniejszy.
Ale tak naprawdę bardzo kocham oba moje kotki: poważnego Jinxa i "postrzelonego" Kropka. To chyba kolejne "wyrażenie które plącze język" bo nie przypominam sobie żeby ktokolwiek kiedykolwiek do Kropka strzelał.
"Autoportret z dwoma kotkami" narysowałem zaraz po przyniesieniu Kropka do domu. Dziś ma już wartość historyczną. Od kilku miesięcy wystawiany jest w naszej "galerii wielkiej sztuki" czyli na lodówce. Tato mówi : "Sztukę się stosuje", a chyba tato coś tam wie o sztuce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz