niedziela, 18 sierpnia 2013

Przygody na Helu

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego zmieniliśmy tytuł bloga?
 Dlatego, że redaktorem naczelnym zostaje Ewa - znana jako Dziobak lub Moja Ewa.
Łukaszynka właśnie wrócił z Helu, i na dwa tygodnie zostaję u Niego ja, czyli Ewa. Przez pierwszy tydzień będziemy podziwiali Roztocze (krainę, a nie robaka), a podczas drugiego będziemy w domu Łukaszynki. Szykuje się mnóstwo ciekawych nowych gagów oraz zdjęć!


A oto serce wypisane palcem na piasku, które po trzech sekundach zmyło morze:-( Chociaż tyle, że Ciocia Ania (dla Łukaszynki ciocia, dla mnie mama) zdążyła sfotografować! Nie obyło się bez śmiesznej wymiany zdań:
- Mamo, mamo! Zobacz jaki rysunek! Szybko, zrób zdjęcie! Mamo fota, fota!!! - krzyczę.
- Gdzie foka? Gdzie foka? - pyta Łukasz.
Hel - w słowniku Łukaszynki ma wiele znaczeń. Na przykład: będąc na Helu wielokrotnie chodziliśmy na Hel (czyli na plażę). Pamiętacie, że Wisła wpada do Helu a potem do morza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz